+5
sprocha 16 lutego 2017 14:47
Cześć!

Jak wiadomo, Wizz Air oferuje fajne połączenie na około weekendowy wyjazd: WAW - NAP. Wylot w piątek o 6:15, powrót w poniedziałek o 9:15. Wątek “Neapol - wszystko co wiecie” jest ciągle aktywny, co świadczy o sporej popularności kierunku. Również po wpisaniu w google frazy “trzy dni w Neapolu” wyskakuje nam sporo blogów, na których można znaleźć opisy i propozycje weekendowych wypadów do stolicy Kampanii. Razem ze @‌smatekk‌, w ramach wykorzystywania punktów z konta WIZZ, dwa tygodnie temu wybraliśmy się do Neapolu. Postanowiłam zamieścić tu krótką relację, może coś się komuś przyda.

Od razu zaznaczę, że wchodzenie na Wezuwiusz nas nie interesowało, nie znajdziecie więc tutaj żadnych informacji dotyczących dostania się na szczyt wulkanu. Będzie tylko hobbystyczny epizod, jaką była podjęta przez smatkka próba wbiegnięcia na Wezuwiusz :roll:

Terminy i koszty

Termin: 3 - 6 lutego 2017
Ilość osób: 3
Cel: dużo zwiedzania, ucieczka przed zimą, kawa, pizza, dolce vita

Ogólne koszty na jedną osobę:
transport
loty WAW-NAP-WAW 165 PLN (płacone punktami z konta WIZZ)
bilet autobusowy giornaliero integrato 4,50 EUR
bilet na pociąg Trenitalia: Neapol - Torre Anunciata 2,60 EUR
bilet na pociąg Circumvesuviana: Pompei - Napoli 2,60 EUR
noclegi
dwie noce w Neapolu (hotel i B&B) i jedna w Pompejach (B&B) 55 EUR
jedzenie
pizza 4,50 - 7,50 EUR
makaron 6 EUR
zwiedzanie
Museo di Capodimonte 8 EUR
Museo Archeologico 0 EUR
Scavi di Pompei 0 EUR

Złota rada :P

Jeśli jeszcze nie macie biletów, polecam Wam w miarę możliwości upolować loty na pierwszy weekend miesiąca. Dzięki temu można zaoszczędzić kilka euro*, bowiem w pierwszą niedzielę każdego miesiąca bezpłatnie wejdziemy m.in. do:
-Museo Archeologico (12 EUR)
-Museo di Capodimonte (8 EUR)
-Scavi di Pompei (11 EUR)
-Herculanum (11 EUR)
-Boscoreale (5,50 EUR)

*Kwoty potrzebne na bilet normalny podane w nawiasach.

W ogóle wybierając się do Włoch warto pamiętać, że zgodnie z dekretem obowiązującym od 1 lipca 2014 roku, w każdą pierwszą niedzielę miesiąca można bezpłatnie zwiedzać muzea, galerie, parki archeologiczne, ogrody itp. klasyfikowane jako zabytki narodowe. Dla zainteresowanych, tutaj jest wykaz tychże miejsc z podziałem na regiony: http://www.beniculturali.it/mibac/export/MiBAC/sito-MiBAC/Contenuti/MibacUnif/Eventi/visualizza_asset.html_309444232.html

Jaki był plan i co z niego nie wyszło

Plan był ambitny i zbyt napięty, żeby można go było zrealizować. Ponieważ ⅔ składu wycieczki to pasjonaci szeroko pojętej sztuki, pierwotny plan zakładał spędzenie większości czasu na zwiedzaniu muzeów, kościołów i ważnych miejsc. Muzea w Neapolu jak i samo miasto zamierzaliśmy zobaczyć w piątek i sobotę, a całą niedzielę poświęcić na zwiedzanie starożytności u stóp Wezuwiusza. Jednak na miejscu wprowadziliśmy modyfikacje zależne od pogody, samopoczucia i samozaparcia poszczególnych osób z ekipy. Ostatecznie wszyscy byli zadowoleni :)

Nie byliśmy w Herkulanum i Boscoreale. Nie weszliśmy do Palazzo Reale ani do Castel Sant’Elmo, ani nawet do tak polecanej przez wszystkich Cappella Sansevero. Ale za to piliśmy kawę siedząc na dworze i wystawiając twarze do słońca, jedliśmy pizzę i lody, oglądaliśmy pierdoły na ulicznych straganach i cieszyliśmy się kilkoma dniami bez mrozu i śniegu ;)

Image

piątek

Przez cały lot towarzyszyły nam gęste chmury. W czasie podejścia do lądowania było już jasne, że nie ma się co nastawiać na pocztówkowy widok Neapolu z Wezuwiuszem w tle. Szczytu wulkanu nie zobaczyliśmy ani razu.

Image

Image

Po wyjściu z samolotu i tak wpadliśmy w euforię z powodu: a) braku śniegu, b) braku zapowiadanego deszczu i c) dodatniej temperatury. Gdy autobus podwiózł nas do terminala szybko odszukaliśmy sklepik, w którym można kupić bilety na autobus miejski. Zależało nam na biletach giornaliero integrato - uprawniających do jazdy autobusami miejskimi i metrem przez cały dzień: od momentu skasowania do północy. Pani w sklepiku miała tylko dwa bilety, więc ⅓ wycieczki jechała do centrum na gapę i dopiero przed wejściem do metra zakupiliśmy brakujący bilet. Z lotniska pomaszerowaliśmy na przystanek Maddalena-aeroporto Civile, skąd autobus nr 182 zabrał nas w okolice Muzeum Archeologicznego.

Nie zamierzaliśmy oczywiście tracić porannego, włoskiego słońca w grubych murach muzeum. Tuż obok szacownego gmachu znajduje się stacja Museo, z której to pojechaliśmy metrem do południowej części miasta. Wysiedliśmy na stacji Municipio i znaleźliśmy się na placu budowy w cieniu Castel Nuovo. Powstaje tu kolejna linia metra - Linea 6. Jak to we Włoszech - gdzie się nie wsadzi łopaty, tam znajdzie się jakieś starożytności. W czasie prac budowlanych przy nowej linii metra natrafiono m.in. na całkiem nieźle zachowane łodzie z czasów Cesarstwa Rzymskiego.

Image

Image

Pokręciliśmy się trochę między Palazzo Reale, Piazza del Plebiscito i Galleria Umberto I, wstąpiliśmy na kawę i coś słodkiego - typowe włoskie śniadanie - i obraliśmy kurs na Castel Sant’Elmo. Postanowiliśmy dostać się na górę od zachodniej strony wzgórza, wykorzystując do tego kolej linowo-terenową, a konkretnie linię Funicolare Centrale. Plan był taki, żeby wsiąść do kolejki na stacji Petraio, jednak po dotarciu na miejsce okazało się, że cała linia “Centrale” jest zamknięta. Nie było rady, dalej gramoliliśmy się na piechotę. Było dość stromo, ale urok kolorowych domów i rozpościerający się za naszymi plecami widok wynagrodził trud i zadyszkę.

Image

Image

Image

Image

Na placu po wschodniej stronie zamku, gdzie ulica Largo S. Martino przechodzi w schody, znajdziemy kilka ławek, których przeznaczeniem jest dać wytchnienie strudzonym turystom i pozwolić im podziwiać rozległą panoramę Neapolu ze słynnym wulkanem w tle. Miasto widzieliśmy, Wezuwiusza nie. Pokazał nam tylko swoje dolne partie, szczyt kryjąc zazdrośnie w deszczowych chmurach. Mimo to widok zrobił na nas wrażenie. Spoglądając na leżące w dole miasto łatwo zorientować się w topografii, biorąc za punkty odniesienia górujące nad innymi budynkami kopuły kościołów. Polecam to miejsce do czytania przewodnika - gdy mamy za plecami potężne mury zamku, a przed sobą dachy Neapolu, historia sama wchodzi do głowy.

Image

Z zamkowego wzgórza udaliśmy się do centrum. W dół prowadziły nas schody… ale nie byle jakie! Pedamentina San Martino to jeden z wielu istniejących w Neapolu systemów schodów i ramp - charakterystycznego rozwiązania urbanistycznego, którego początki sięgają średniowiecza. Pedamentina składa się z 414 stopni, łączących leżący u stóp zamku Sant’Elmo klasztor kartuzów z ulicą Corso Vittorio Emanuele. Schody Neapolu są dawnymi ścieżkami, które łączyły wzgórza z centrum miasta. Najstarszym z nich bieg mogła wyznaczyć sama natura - spływająca woda żłobiła drogę, którą później mieszkańcy wyłożyli kamieniami. Schody i rampy były budowane także jako trakty łączące miejsca kultu religijnego - przydawały się do organizacji pielgrzymek czy procesji. Spacer Pedamentiną jest atrakcyjny pod względem krajobrazowym - ze schodów roztacza się piękny widok na Zatokę Neapolitańską. Polecam również Rampe del Petraio, którą my weszliśmy na wzgórze zamkowe, jest niezwykle malownicza.

Image

Image

Image

Neapol wciągnął nas w swoje wąskie uliczki, poprowadził pomiędzy wysokie kamienice, otoczył zapachem kawy, proszku do prania i owoców morza. Warto dać się ponieść, pobłądzić i nacieszyć zmysły. Trąbią klaksony, zadziornie warczą silniki przemykających obok skuterów, z otwartych drzwi kawiarni dobiega syczenie ekspresu do kawy - wszystko to zgrywa się w charakterystyczną muzykę włoskiego miasta. Nad głowami powiewają suszące się na sznurach ubrania, łopoczą płachty prześcieradeł, rozciągnięte pomiędzy budynkami. Bardzo malownicze, bardzo neapolitańskie.

Image

Image

Image

Image

Piątkowe popołudnie przeznaczyliśmy na dwa miejsca znajdujące się w północnej części miasta: Museo di Capodimonte oraz Cimitero delle Fontanelle. Zaczęliśmy od cmentarza. Jego nazwa pochodzi od ulicy, przy której się znajduje, a historia sięga XVI wieku, gdy z powodu przepełnienia kościelnych krypt oraz zakazu chowania zmarłych wewnątrz murów miasta zaczęto przenosić szczątki między innymi do opuszczonego kamieniołomu - dzisiejszego cmentarza Fontanelle. Najwięcej zmarłych umieszczano tu po dotykających miasto tragediach, takich jakich jak epidemie czy trzęsienia ziemi. Podobno przez lata pochowano tam około 40 tys. osób. Na początku XXI wieku cmentarz poddano renowacji, a dla zwiedzających otwarty jest od 2010 roku. Wstęp jest bezpłatny, chętni mogą zostawić ofiarę. Przed wejściem czekają przewodnicy - opiekunowie tego miejsca. Za opłatą oprowadzą i opowiedzą historię cmentarza oraz legendy związane z niektórymi zmarłymi.

Image

Image

Image

Według jednej z legend młoda dziewczyna otaczała szczególną opieką czaszkę pewnego Kapitana, o co bardzo zazdrosny był jej narzeczony. Pewnego razu wetknął w oczodół czaszki kij i wyśmiewając się z tego zaprosił “kapitana” na swoje wesele. W dniu ślubu na przyjęciu pojawił się nikomu nieznany mężczyzna, a zapytany o swoją tożsamość odpowiedział, że został osobiście zaproszony przez pana młodego. Wyjawił kim jest, a państwo młodzi i zaproszeni goście zmarli.

Image

Image

Mieszkańcy Neapolu, znani są ze swojej głębokiej religijności wprowadzili zwyczaj “adoptowania” czaszek. Dbali o nie, czyścili, czasem nadawali imiona. Niekiedy umieszczali je w specjalnych, kamiennych skrzynkach i regularnie odwiedzali - niczym członków rodziny - w zamian mając nadzieję na wstawiennictwo i pomoc. Ta opieka cały czas trwa. Przy czaszkach leżą różańce, obrazki z wizerunkami świętych, kartki z modlitwami. Leżą także… kupony z loterii czy przedmioty w kształcie serca, mające symbolizować sprawy, w jakich opiekun czaszki oczekuje pomocy od zmarłego.

Image

Image

Ostatnim punktem programu tego dnia było Museo di Capodimonte. Z centrum można się tam dostać chociażby autobusem nr 168. Budynek jest ogromny a prezentowane zbiory naprawdę ciekawe. Wśród malarzy, których obrazy można tam zobaczyć, wystarczy wymienić Tycjana czy Petera Bruegela. Muzeum czynne jest od 8:30 do 19:30, zamknięte w środy. Wstęp: 8 EUR (a w pierwszą niedzielę każdego miesiąca bezpłatny). W Muzeum udało nam się zobaczyć Wezuwiusza, nawet wybuchającego ;) (dzięki, Andy Warhol).

Image

Gdy wychodziliśmy z muzeum, było już ciemno. W drodze na pizzę postanowiliśmy jednak zobaczyć jeszcze trochę sztuki - pod ziemią. W Neapolu, podobnie jak w wielu miastach posiadających metro, postanowiono wykorzystać przestrzeń podziemnych peronów i korytarzy do działań artystycznych. W projekcie “Stacje Sztuki” wzięło udział wielu artystów, których prace ozdobiły wybrane stacje linii 1 oraz linii 6. Dobrze się je zwiedza późnym wieczorem, kiedy w metrze nie ma już tłoku. Na zdjęciach po kolei widok stacji Universita, Garibaldi i Toledo.

Image

Image

Image

Dzień zakończyliśmy neapolitańską pizzą i winem :)

Image

sobota
Sobotnie przedpołudnie przeznaczyliśmy na zwiedzanie miejsc, do których poprzedniego dnia nie udało nam się wejść, czyli. m.in. katedry oraz na szwędanie się ulicami. Niezwykle podobały mi się sklepiki na via San Gregorio Armeno, pełne najróżniejszych elementów do konstrukcji bożonarodzeniowych szopek. Można tam znaleźć dosłownie wszystko - figurki ludzi i zwierząt, drzwi, okna, fragmenty ścian i całe domy, miniaturowe chleby, wózki, taczki, snopki zboża, balie z praniem, skrzynki z owocami, instrumenty muzyczne, gliniane naczynia... co tylko można sobie wymarzyć. Tradycja neapolitańskich szopek bożonarodzeniowych sięga średniowiecza, chociaż największą popularnością cieszyły się w XVIII wieku. Od początku były wykonane z ogromną dbałością o detale i z wielkim realizmem. Poza członkami Świętej Rodziny występują w nich zwykli ludzie, przedstawiciele najróżniejszych zawodów - winiarze, garncarze, muzykanci, rzeźnicy czy praczki. Taką piękną szopkę podziwialiśmy w kaplicy po lewej stronie głównego ołtarza katedry.

Image

Image

Image

W połowie dnia opuściliśmy Neapol i pociągiem pojechaliśmy do Pompei. Nie skorzystaliśmy z Circumvesuviana, ponieważ chcieliśmy przejechać się brzegiem morza, a tory Trenitalia prowadzą właśnie wybrzeżem. Wczesnym popołudniem dotarliśmy do naszego B&B z niesamowicie przyjaznym gospodarzem, który od razu poczęstował nas kawą i słodkościami. Podczas gdy żeńska część wycieczki siedziała na słońcu, rozkoszując się aromatycznym espresso, smatekk przywdział sportowy strój i - ku przerażeniu naszego gospodarza - pobiegł w kierunku Wezuwiusza. Niestety nie dostał się na sam szczyt, bo bramy parku były już zamknięte :( Po jego powrocie poszliśmy na lody oraz pod Bazylikę Matki Bożej Różańcowej. Pompeje same w sobie nie wydały nam się zbyt interesującym miasteczkiem, więc po kolacji i krótkim spacerze wróciliśmy do B&B.

Image

Image

niedziela
Zaraz po śniadaniu ruszyliśmy na zwiedzanie ruin Pompei. Na teren prowadzą trzy bramy: główna Porta Marina, Piazza Esedra oraz Piazza Anfiteatro. Jest jeszcze jedna brama, ale służy ona tylko do wyjścia - znajduje się tuż obok tzw. willi z misteriami. My weszliśmy wejściem Porta Marina. Pomimo pierwszej niedzieli miesiąca, czyli dnia bezpłatnego wstępu, przy wejściu nie było tłumów. W ogóle nigdzie nie było tłumów - początek lutego to zdecydowanie nie sezon turystyczny. W punkcie informacyjnym zaopatrzyliśmy się w folder informacyjny z mapką i… pochłonęły nas starożytności.

Image

Image

Image

Image

Na temat tragicznej historii miasta i jego mieszkańców istnieje wiele publikacji czy filmów dokumentalnych, nie ma więc sensu, żebym powielała tu informacje dostępne w internecie ;) Napisze tylko, że z całego serca polecam przed zwiedzaniem ruin coś sensownego poczytać lub obejrzeć film, zwłaszcza, jeśli na miejscu nie zamierza się korzystać z usług przewodnika czy kupować audio guide. W Pompejach chodzimy bowiem pomiędzy ruinami, które same o sobie nic nam nie powiedzą (myślę o przeciętnym Kowalskim, a nie pasjonatach historii ;)). W niektórych miejscach znajdują się tabliczki z nazwami poszczególnych budynków czy nazwiskami właścicieli domów, ale to wszystko. Tablic z dłuższym tekstem widziałam niewiele. Nie ma - moim zdaniem - wystarczających informacji dotyczących codziennego życia mieszkańców, rysunków przedstawiających schemat domu rzymskiego czy wyposażenie świątyń. A takie miejsca naprawdę zwiedza się dużo przyjemniej - i sensowniej - z odpowiednim przygotowaniem. Fajnie jest wiedzieć, do czego służył ten płytki "besenki" w każdym domu, jakie rośliny rosły w mieście, gdzie grzebano zmarłych i jak wyglądały jadłodajnie.

Image

Image

Image

Image

Ile poświęcić na Pompeje? Można i cały dzień ;) My spędziliśmy tam około pięciu godzin, a wcale nie byliśmy wszędzie. W wielu miejscach zatrzymywaliśmy się na czytanie informacji z przewodnika-samoróbki, który mieliśmy na kindlu. Na pewno są osoby, które po godzinie będą znudzone, albo po dwóch zmęczone chodzeniem. Dla mnie niemal każdy budynek był interesujący, właziłam w zakamarki i cieszyłam się pobytem tam :) A największą popularnością wśród zwiedzających cieszył się dom publiczny, zwany lupanar (prawie jak lunapark...). W tym niewielkim budynku mieściło się kilka małych pomieszczeń z kamiennymi łożami, a ściany dekorowane były freskami ze scenami adekwatnymi do miejsca. W wielu domach można podziwiać barwne freski, wśród których bystre oko ma szansę wypatrzeć jakiś ciekawy szczegół...

Image

Image

Image

Do opuszczenia Pompejów zmusiła nas świadomość, że jeśli chcemy odwiedzić jeszcze Muzeum Archeologiczne w Neapolu, nie zostało nam wiele czasu. Tym razem skorzystaliśmy z pociągu Circumvesuviana i zaraz po przyjeździe do Neapolu skierowaliśmy się do muzeum. Tutaj już na progu dało się odczuć szaleństwo darmowej niedzieli :) Ludzi było mnóstwo, w salach ciasno. Najbardziej znane obiekty były oblegane i fotografowane z każdej strony. Chociaż niektórzy wyglądali na znudzonych…

Image

W Muzeum Archeologicznym najwięcej osób przyciąga oczywiście Gabinetto Segreto, gdzie eksponowane są pochodzące z wykopalisk mozaiki, freski i przedmioty o charakterze erotycznym. Niegdyś zdobiły burdele, łaźnie i domy prywatne, a niektóre z przedmiotów - jak figurki lub “breloczki” ze skrzydlatymi penisami - miał chronić dom złymi mocami i zapewnić płodność.

Image

Image

Oprócz powyższych sprośności w muzeum prezentowane są przepiękne freski i mozaiki pochodzące z budynków w Pompejach czy Herculanum. Zachwycają kolorami i mnogością wyobrażeń - znajdziemy sceny z życia codziennego, uroczystości religijne, walki kogutów, urocze kociaki… Dziewiętnastowieczna historia sztuki wyodrębniła cztery style malarstwa pompejańskiego, a w murach Muzeum Archeologicznego znajdziemy przykłady ich wszystkich.

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (25)

miriam 16 lutego 2017 15:47 Odpowiedz
Dzięki za fajną relację i inspirujące foto ;) Praktyczne wskazówki przydadzą się do planowania krótkiego wypadu.
sprocha 16 lutego 2017 20:50 Odpowiedz
Miło mi, że się podoba :)
gosiagosia 16 lutego 2017 22:16 Odpowiedz
Ale zdjęć nie widzę. Ani jednego :(
ibartek 16 lutego 2017 22:23 Odpowiedz
po prostu @‌sprocha‌ przeniosla pontony na zupelnie wyzszy poziom, odpowiedz jest, tylko zdjecie trzeba znalezc :D
japonka76 16 lutego 2017 22:45 Odpowiedz
Ja też nie widzę zdjęć :(
miriam 16 lutego 2017 22:56 Odpowiedz
Uwierzcie,były i to kilka takich,że chyba ocenzurowano :P
sprocha 17 lutego 2017 08:03 Odpowiedz
Co tu się podziało? :shock:Chyba Wezuwiusz wybuchł i przysypał foty, bo w cenzurę fly4free nie wierzę ;) Postaram się coś z tym zrobić.
cypel 17 lutego 2017 08:23 Odpowiedz
Domagamy się zdjęć.
brunoj 17 lutego 2017 08:41 Odpowiedz
Były były. Ale niektórych bez recepty nie można pokazywać ;-)Generalnie cos forum klęka od wieczora, więc może to przejściowe tylko.
sprocha 17 lutego 2017 09:01 Odpowiedz
Powiedzcie, że teraz widać, bo inaczej już nigdzie nie pojadę i nic nie napiszę :/
cypel 17 lutego 2017 09:03 Odpowiedz
hula elegancko
akna 17 lutego 2017 09:18 Odpowiedz
ale tak bez pizzerii Da Michele? ;-)))
sprocha 17 lutego 2017 09:27 Odpowiedz
@‌Akna‌, była zamknięta na cztery spusty (w niedzielę wieczorem)
piwcuk 17 lutego 2017 10:37 Odpowiedz
też się na to nacięliśmy w niedzielę wieczorem, na szczęście miała to być już druga wizyta w tej pizzerii bo byliśmy też od razu w piątek. Super zdjęcia :)
adler 17 lutego 2017 12:03 Odpowiedz
Fajna relacja, wskazówki przydadzą się za 1,5 tygodnia :D
sprocha 17 lutego 2017 14:15 Odpowiedz
@adler to udanej podróży! :) Jeśli będziesz w Pompejach, to przy Via Sacra 22 są dobre lody (Gelateria Golden Ice).
firley7 17 lutego 2017 19:49 Odpowiedz
Dziękuję za ciekawą relację i zdjęcia. Prawdziwe włoskie klimaty. Aż chce się tam jechać!
sprocha 18 lutego 2017 13:50 Odpowiedz
@‌firley7‌ dzięki, cieszy mnie, że Ci się spodobało, Nie ma się co zastanawiać, kupuj bilety i leć na pizzę ;)
friend 18 lutego 2017 18:21 Odpowiedz
Lecimy w najbliższy weekend (3 noce w Neapolu) poproszę więc jeszcze jakieś dopowiedzenie do relacji (już na spokojnie ale wciąż gorąco).Plan i cel mamy oczywiście podobny jak Wy 1.Czy Trenitalia do Pompejów spełniła wasze oczekiwania "chcieliśmy przejechać się brzegiem morza, a tory Trenitalia prowadzą właśnie wybrzeżem".2.Jako "pasjonaci szeroko pojętej sztuki" jak oceniacie Wasz wybór Museo di Capodimonte?
sprocha 18 lutego 2017 19:16 Odpowiedz
Quote:1.Czy Trenitalia do Pompejów spełniła wasze oczekiwania "chcieliśmy przejechać się brzegiem morza, a tory Trenitalia prowadzą właśnie wybrzeżem".No właśnie nie do końca :lol: Na pewno nie było tak malowniczo, jak sobie wyobrażaliśmy. Jedzie się niby blisko brzegu, ale często pomiędzy zabudowaniami albo za murem. Jednak w okolicach Torre del Greco był dość długi odcinek z dobrym widokiem na morze.Quote:2.Jako "pasjonaci szeroko pojętej sztuki" jak oceniacie Wasz wybór Museo di Capodimonte z perspektywy odwiedzonych atrakcji?Dla mnie malarstwo zawsze jest na pierwszym miejscu, więc musząc wybierać pomiędzy kaplicą Sansevero a Capodimonte, zdecydowałam się bez wahania ;) Nawet wiedząc (można to sprawdzić na stronie), że kilka obrazów, które chciałam zobaczyć, jest akurat na wypożyczeniu. Myślę, że jeśli ktoś interesuje się malarstwem, to nie będzie się tam nudził. A tak na marginesie, to w przyszły weekend będą w Capodimonte do zobaczenia dwa małe obrazy van Gogha: http://www.museocapodimonte.beniculturali.it/van-gogh-i-capolavori-ritrovati/
sprocha 27 lutego 2017 12:26 Odpowiedz
no i @‌friend‌ daj znać po powrocie, jak się podobało :)
stasiek-t 27 lutego 2017 13:20 Odpowiedz
sprocha napisał:Quote:Dla mnie malarstwo zawsze jest na pierwszym miejscu, więc musząc wybierać pomiędzy kaplicą Sansevero a Capodimonte, zdecydowałam się bez wahania ;) Ja akurat z różnych względów wybrałem odwrotnie, i prawdę mówiąc słynny Cristo Velato jakoś większe wrażenie robi na zdjęciach niż w rzeczywistości, może to kwestia oświetlenia, tłumu ludzi naokoło itd. Natomiast przy okazji zobaczyliśmy zabawną włoską scenkę rodzajową z udziałem jednego aktora. Jak to często tam bywa w okolicy atrakcyjnych miejsc pojawiają się domorośli przewodnicy, oczywiście nie bezinteresowni. Tak było i tym razem. Człowiek wyglądający na trochę upośledzonego wskazywał drogę do kasy sprzedającej bilety, albo do wejścia do kaplicy, przy czym oba te miejsca leżą blisko siebie i jakoś trudno byłoby zabłądzić. Niewielkie datki zbierał do jednorazowego kubeczka po jakiejś sieciowej kawie. A jak już nazbierał, do szedł do pobliskiej kawiarni, gdzie do tego samego kubeczka nalewali mu kawę. Stał sobie potem pod murem, popijał z lubością espresso spokojnie obserwując tłumek ludzi pod kaplicą Sansevero, skończył i wrócił do pracy ;)
sprocha 27 lutego 2017 18:18 Odpowiedz
Mam zamiar zobaczyć Kaplicę Sansevero następnym razem. I Wezuwiusza też ;)
friend 27 lutego 2017 19:05 Odpowiedz
To co zobaczyliśmy TYLKO trochę pasuje do Twojego tematu_Zobaczyć Neapol i… nie zobaczyć Wezuwiusza, bo cały czas go widzieliśmy, ale nie planowaliśmy jego zdobycia (za mało czasu/pogoda/chęci itp.).Podzielimy się więc w punktach,co zaplanowaliśmy i zrealizowaliśmy, może ktoś skorzysta, a ew. pytania/odpowiedzi będą tutaj w wątku.Dzień 1 pochmurno-Po przylocie szybko udaliśmy się po ArteCard do Agencji na lotnisku i Alibusem pojechaliśmy na Piazza Garibaldi.Tam mieliśmy hotel na 3 noce, gdzie zostawiliśmy bagaże i pojechaliśmy na Solfatarę-wulkan, nie stożkowy, ale wciąż aktywny. Kto na Islandii nie planuje być, warto może tutaj doświadczyć podobnego cuda.-Następnie metrem podjechaliśmy do Funicolare Montesanto i ruszyliśmy w górę do zamku s.Elmo. Kilka rzutów oka na Neapol, a potem to samo z Villa Floridiana. "Rzuty oka", aby zorientować się w topografii miasta.-Na koniec oczywiście Muzeum Archeologiczne. Nie tylko zabytki Pompejów, ale również Rzymskie naśladownictwo sztuki greckiej.Dzień 2-Od rana zwiedzaliśmy Neapol, a po południu pojechaliśmy do Herkulanum,zobaczyć miasto tylko z góry. Wróciliśmy w deszczu.Dzień 3 pogoda ładna-rano pojechaliśmy do Bazyliki Matki Bożej Różańcowej w Pompejach, a potem weszliśmy do ruin od strony Amfiteatru. Zwiedzanie zajęło nam ok.5h, bo to był główny cel tego wyjazdu. Niesamowite doświadczenie miasta sprzed 2000lat.W ilu miejscach w Europie byliśmy oglądając poszczególne budowle rzymskie, a tutaj wszystko w jednym miejscu (według ustalonego planu miasta, który był powielany w Imperium).Na pewno trzeba się przygotować do zwiedzania, aby zobaczyć to co warto. Część obiektów oczywiście zamknięta (bez powodu!!!??).Na koniec dnia pojechaliśmy do Museo di Capodimonte, bo chcieliśmy. Wielką stratą czasu była bardzo długa kolejka i ok. 40 min czekania, ale warto było(van Gogh).Powrót, to również ok.40 min czekania na autobus, potem metro. Ale to są Włochy, stąd uzależnienie człowieka od niesolidnego transportu, przekreśla niektóre plany.Dzień 4powrót jak u Was bez problemuZ naszej strony całość merytoryczną ogarnął syn, który wraz z żoną zagłosował na tą destynację.Jeden z krótszych naszych wyjazdów, ale plany zrealizowane w 100%
sprocha 28 lutego 2017 08:28 Odpowiedz
Quote:pojechaliśmy na Solfatarę-wulkan, nie stożkowy, ale wciąż aktywny. Kto na Islandii nie planuje być, warto może tutaj doświadczyć podobnego cudaWłaśnie... chyba mając w pamięci krajobrazy Islandii, nie miałam jakiejś specjalnej potrzeby, żeby włazić na Wezuwiusza :)Quote:Część obiektów oczywiście zamknięta (bez powodu!!!??)Podejrzewam, że powodem są prace porządkowe. W czasie naszego pobytu w Pompejach też kilka budynków było zamkniętych (odgrodzonych płotkami). Były tez ze dwie zamknięte uliczki - takie boczne, wąskie - gdzie widzieliśmy pracujących ludzi: coś sprzątali, przenosili. Jeszcze jest poza sezonem, to najlepszy czas na takie manewry, które przecież kiedyś trzeba wykonać.Quote:Na koniec dnia pojechaliśmy do Museo di Capodimonte, bo chcieliśmy. Wielką stratą czasu była bardzo długa kolejka i ok. 40 min czekania, ale warto było(van Gogh)Nieźle :shock: My przyszliśmy około 17:00 i było zupełnie pusto przy kasie, a w salach może kilkanaście osób spotkaliśmy.Fajnie, że wyjazd się udał :)